które pierwszą
Dostaliśmy zaproszenie do Argentyny. Tej na warszawskim Mokotowie. W piwnicy klimatycznej restauracji, nie w blasku świec, ale reflektorów kilku kamer były trener polskich siatkarzy opowiadał o swojej niemal dwuletniej pracy. Zakończonej inaczej niż liczyliśmy. Tak jak siatkarski mundial we Włoszech.
Patrząc na końcowe wyniki Bułgarii, Serbii czy wreszcie Brazylii, które pierwszą rundę zakończyły na trzecim miejscu w grupie, trudno się nie zgodzić. - Jednak w pewnym momencie, po meczu z Serbią, zespół się zablokował.
- Pierwsze trzy mecze drużyna zagrała bardzo dobrze, choć nie widowiskowo - wracał do "kampanii wrześniowej" Argentyńczyk. - Widać było, że forma rośnie i z meczu na mecz gramy coraz lepiej. To jest normalne w takich turniejach, że tej kondycji się nabiera z czasem.
To był wynik kilku pomniejszych czynników. Oczywiście jednym z nich była czysta presja sportowa, ale to jest normalne. Okazało się jednak, że trzeba też sprostać niezwykle wysokim oczekiwaniom. Te stawiane w Polsce nie mają porównania z żadnym innym krajem na świecie - mówił szkoleniowiec. - Jedne zespoły radzą sobie z nią dobrze, inne nie.
Dodaj komentarz